czwartek, 6 października 2016

Chełmno - gotyk, gotyk, gotyk...

Ponieważ szanty nas troszkę zmęczyły, marudziliśmy w wyrze dość długo. Jak się w końcu wygrzebaliśmy, przespacerowaliśmy, to była 13:00.

Do Chełmna dotarliśmy koło 14:30, akurat powinien się kończyć festiwal 9 hills. Niestety przegapiliśmy najciekawsze atrakcje, dzień wcześniej odbywało się nocne zwiedzanie kościołów, parady z pochodniami itp. Pozostało nam zwiedzanie miasta tak tradycyjnie.

Najpierw chcieliśmy obejść mury miejskie, niestety są poorane płotami, działkami i nie da się tego zrobić. Zobaczyliśmy tylko część. Gdy dotarliśmy na jarmark rycerski, zobaczyliśmy jedynie małą wystawę tortur, parę pustych namiotów i rycerzy jedzących z plastikowych miseczek obiad z cateringu. I właściwie tyle mieliśmy festiwalu, ale kto przyjeżdża tak późno, ten ma za swoje.

Stare miasto jest bardzo klimatyczne, gotyk na każdym kroku, bardzo nam się podobało, a po ciemku to już rewelacja..  No i najlepszy widok na Świecie :-D


 Gotyk, gotyk, gotyk.. cegły, cegły, cegły..


Z tymi drzwiami powyżej i widokiem poniżej wiąże się historyjka naszego zwiedzania klasztoru.. Otóż nasz przewodnik twierdził, że można go zwiedzać, a nawet zajrzeć do krypty. Tymczasem drzwi były zamknięte, ani tabliczki, ani informacji.. Po chwili jednak ktoś wyszedł stamtąd, przy wyjściu następnej osoby złapaliśmy za klamkę i weszliśmy do środka. Cisza, pusto... Przez cały czas naszego łażenia mijały nas siostry, witały się, mijali nas jacyś turyści.. Dopiero przy krypcie dowiedzieliśmy się, że już jest zamykana właśnie, bo grupa zwiedziła i że klasztor się zwiedza z przewodnikiem. Przewodnik nie miał niestety czasu nam powiedzieć skąd go wziąć, na jakiej zasadzie, za ile.. Do tej pory nie wiemy o co chodzi, ale wleźliśmy prawie wszędzie :-D
 

I w samym środku gotyku renesansowy jasny ratusz...


I dziwna fontanna... Tzn. byłaby świetna, gdyby była czysta..


Chełmno ponoć jest miastem zakochanych, chyba trochę sztucznie stworzona atrakcja. Znane jest jednak nam z lekcji historii (podobno, bo ja nie pamiętam prawie nic ;-) ) jako to od "przywilejów chełmińskich" i pręta chełmińskiego, który wisi na ścianie ratusza. Było to miasto wzorcowe jeśli chodzi o budowę kolejnych, prętem liczono szerokość ulic. 

Jak już będziecie mieć dosyć zwiedzania, to warto wyjść poza mury na obiad. Na ulicy Dworcowej jest miejsce, do którego trafiliśmy szukając apteki dyżurującej w niedzielę. Oczywiście gotyk gotykiem, ale poza murami jest już zwyczajne miasto. I tuż obok apteki na ul Dworcowej zobaczyliśmy bodajże pizzerię i obok Chlebem i solą. Pizzeria odpadła od razu. W Chlebem i solą za naprawdę fajne pieniądze są wykwintne dania, absolutnie pyszne i wystarczającej wielkości. Do tego świetna obsługa.

Najedzeni polecieliśmy do auta się ubrać na wieczór. Planowaliśmy koncert w ramach festiwalu, niestety na wejściu zobaczyliśmy tłum... i nas olśniło, że zwiedzaliśmy ten kościół.. i że na środku stała ścianka.. Czyli obiekt jest zmniejszony... Nie dało się nawet zajrzeć do środka, a ludzie ciągle dobiegali... Dzięki temu za to pospacerowaliśmy po miasteczku jak już się ściemniało i posiedzieliśmy w rynku. Potem wróciliśmy do auta i przestawiliśmy się na miejsce noclegu wypatrzone po mapach - tuż przy amfiteatrze i boisku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz