Żeby nie było za łatwo, ruszyliśmy prosto w burze. Łowcy burz straszyli od rana, od strony Niemiec szły wielkie gradobicia. I faktycznie, to, co obserwowaliśmy na wysokości Zielonej Góry, nie zapowiadało się lajtowo. Na styk udało się nam przejechać pod samym początkiem i uciec wyżej mapy. Później czytaliśmy wiadomości, że w kilku miejscach grad był wielkości śliwek...
Na początek zjechaliśmy w lewo do Altefähr, krótki spacer, sympatyczna zagospodarowana plaża, malutki port. Panorama na Stralsund i most. Stanęliśmy za darmo, chyba legalnie, choć gwarancji nie ma (szybko przekonaliśmy się, że nasza szkolna znajomość języka zupełnie nic nie daje w przypadku znaków drogowych...) przy ogródkach działkowych, przy drodze na camping. Po spacerze ruszyliśmy do Putbus, gdzie staliśmy przez dwie noce dzięki osobie z Couchsurfingu.
Putbus słynie z białych budynków i imponującego okrągłego rynku, choć widać to głównie z lotu ptaka. Na żywo jest mocno zasłonięty drzewami, co psuje efekt.
Zdjęcie z sieci (z wikipedii)
A tak to wyglądało z naszej perspektywy..
A że to drzewa liściaste, to fajnie może tam być zimą :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz