sobota, 12 września 2015

Kawałek Pomorza Zachodniego 2015

Termin urlopu Czarnowidza został zupełnie przestawiony (aż dziwne, że tego nie przewidział...) i zamiast jechać gdzieś w sierpniu byliśmy zmuszeni na szybko wymyślić wakacje na lipiec. Stąd wzięły się Czeskie Izerskie, ale też wyjazd w okolice Szczecina i Świnoujścia.

Dobry duch z bloga Na koniec mapy podpowiedział miejscówkę nad morzem, która gwarantowała spokój - w tłumie byśmy nie wytrzymali. Końcomapowcy mieszkają w Szczecinie, więc pierwszy nocleg był załatwiony. Ruszyliśmy do Szczecina, S3 jedzie się bardzo fajnie, pomijając fragment ok 100km bez toalet... Dotarliśmy do celu po południu i zostaliśmy sterroryzowani przez szczecińską część rodziny Czarnowidza.. kawka u cioci jak to kawka u cioci... wydostaliśmy się o 22:00... szybki dobry i tani kebab na Krzywoustego ( Bar Rab - całodobowy!!) i popędziliśmy na nocleg. Po wieczornych pogaduchach wstaliśmy niedospani :-)

Rano ruszyliśmy w drogę, coraz bliżej morza :-) Najpierw Wolin, niepowalająca pizza w rynku, spacer do ruin wiatraka, sympatyczne Muzeum Regionalne, choć wystawa o Neandertalczykach jakaś taka trochę upiorna...
Do Wikingów nie zaglądaliśmy, część pracowników ewidentnie spacerowała po miejscowości, więc chyba nie byłoby co oglądać..

Potem szybki przeskok do Kamienia Pomorskiego, weszliśmy na wieżę, widoki zacne. Pozostała część miasta jaką widzieliśmy to smutne bloki ( ohydna pasteloza), jedynie ratusz i dwa budynki przy porcie robiły pozytywne wrażenie.

  


Z Kamienia droga prowadziła prosto do morza... Przejechaliśmy upiorny Dziwnów i równie kiczowate Międzywodzie. Plan był by zatrzymać się albo na campingu Tramp (nie jesteśmy fanami dużych campingów..) albo gdzieś naprzeciwko na dziko.. Miejsce nazywa się Świętouść, przez cały pobyt nie dotarliśmy nad pobliskie jezioro, gdzie ponoć były jakieś domy..  Poza tym NIC... Po szybkim rozejrzeniu się wjechaliśmy na camping.. z pewnym przestrachem i zwątpieniem.. tymczasem obsługa na wejściu była bardzo wesoła, polecili zrobić sobie spacer i wtedy zdecydować. Znaleźliśmy dobre miejsce i postanowiliśmy zostać na jedną noc (58 zł, 2 osoby, osobówka i mały namiot). Przekonała nas bliskość plaży, bar z zimnym Bosmanem w kilku rodzajach i jakaś ogólnie pozytywna atmosfera i spokój, mimo sporego tłumu. 

Po rozbiciu namiotu poszliśmy na plażę, zobaczyć morze po jakichś 10 latach.. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz