poniedziałek, 14 września 2015

Plażing.. i jak to się płaci za rybę nad morzem..

Udało się! Leżeliśmy całe 2 godziny! Buntowałam się jak Czarnowidz powiedział "dość". Że się spalimy, że ile można, że gorąco...



No nie powiem.. miał rację.. wystarczyło, żeby wszystko piekło..

W każdym razie po plażingu ruszyliśmy na zwiedzanie. Koleżanka polecała Wisełkę jako wariant awaryjny noclegowy, ale Wisełka nie zrobiła na nas żadnego wrażenia.. małe to to, a i tak kiczoza i balony. Nie zgłębialiśmy więc tematu. Dojechaliśmy po chwili do Międzyzdrojów, no jak już jesteśmy tak blisko.... To co zobaczyliśmy przeszło nasze wyobrażenia... Dzikie tłumy, kiczoza i masakra, handel wszystkim i coraz większe reklamy.. molo płatne. Na starych zdjęciach wygląda ładnie..

Już chcieliśmy uciec, kiedy zgłodnieliśmy... wylądowaliśmy w dość tłocznej knajpie, ktoś nam podkradł zamówienie (braliśmy dorsza z pieca, a oni smażonego, no faktycznie ciężko zauważyć różnicę..), kucharz bardzo przepraszał, szybko dostaliśmy swoje dania. Wszystko było pyszne, niestety jak to nad morzem.. to, że ryba na wagę to normalka, ale żeby kawałki po 400g.... jakieś 90 zł. Do tego okazało się, że surówki i frytki też są na wagę, jedno i drugie dostaliśmy prawie po 200g!! W menu było normalnie wpisane jak wszędzie, wyglądało, że porcja to 100g i kosztuje 5 zł... Szkoda gadać. Za problemy z kolejką surówki dostaliśmy gratis, a i tak wyszło sporo ponad stówę.. Zachciało się nam jeść w Międzyzdrojach..

Na koniec jeszcze zrobiliśmy sobie spacer i dopiero odkryliśmy jakiś mniejszy deptak, znacznie przyjemniejszy.. tak to jest, jak się jedzie bez przygotowania. Do tego jeszcze były takie kwiatki..

Zupełnie to do nas niepodobne, ale zostaliśmy na Campingu Tramp trzy noce.. jakieś lenistwo nas ogarnęło, to po pierwsze. Ale też sama atmosfera, Polacy, Czesi i Niemcy razem, wszyscy grzeczni, pomocni, pełna kultura. Pyszne gofry, tanie i dobre piwo, super obsługa, wszystko pod nosem, wszędzie czysto, plaża wypełniona jedynie mieszkańcami campu, wystarczyło przejść się 100m i było pusto. Dużo później doczytaliśmy, że to jeden z niewielu campów czterogwiazdkowych. I tak naprawdę wtedy napatrzyliśmy się na kampery... niedługo po powrocie zaczęliśmy poszukiwania.




Maruda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz