Jest też koszmarek - wielki blok na nabrzeżu, tuż przy rynku, który ładny też jakoś nie jest. To hotel.
Zaskoczyło nas to miasto zwyczajnością, a nawet miejscami zaniedbaniem (jak na Niemcy). Zajrzeliśmy do właściwie już ruin muzeum, smutny to obraz... Fascynujące były tablice i zdjęcia pokazujące jak pociągi zjeżdżały do morza. Ale, że ktoś dopuścił do takiego stanu, i że tak trzymają straszącą ruinę, to nas to zadziwiło...
Szczątki muzeum..
Sassnitz to dobre miejsce na zakupy, są też bankomaty, poczta. I obowiązkowo w Rügenfisch trza było się najeść :-) Gdyby nie dalsza część podróży, to chyba byśmy zrobili zapasy jak inni - wiaderka przetworów.
Kolejnym mocnym punktem Rugii jest Park Narodowy Jasmund. Stanęliśmy na parkingu w Hagen (10,50 za noc, w tym zrzut kota za darmo w określonych godzinach), stąd jest blisko do atrakcji parku. Sam parking trawiasty, cisza i spokój, niestety wszystko zautomatyzowane, dużo tablic i regulaminów. Niewiele zrozumieliśmy. M.in. przegapiliśmy informację o zamkniętej części atrakcji.. bo użyli innego słowa na "zamknięte" niż my znamy :-)
Jest tu m.in. centrum informacyjne, punkty widokowe, klify. Wstęp do części parku jest płatny, w tym na najsłynniejszą atrakcję - Königsstuhl. My sobie odpuściliśmy tym razem, zwłaszcza, że nie mieliśmy ochoty na tłumy i dzieciaki. Myk polega na tym, że ponoć dużo lepszy jest widok z Victoriasicht, czyli punktu widokowego na punkt widokowy Königsstuhl :-)To ten widok był na obrazie Caspara Davida Friedricha, i faktycznie jest pięknie. Turkusowa woda (na zdjęciu wyszło jakoś szaro...), przepaść pod nami, ponad stumetrowe klify kredowe - białe.
Niestety mieliśmy pecha, bo zejście na plażę było zamknięte, również zejście na małą latarenkę, o czym doczytaliśmy po powrocie googlając informację z tablicy. Tak, że tym razem się nie udało, widzieliśmy klify tylko z góry. Można też się przejść z Sassnitz albo Lohme, ale nam zwyczajnie zabrakło już sił i dnia.
Nie wiedząc o innych opcjach, idąc drogą do zamkniętych schodów na plażę, zrobiliśmy sobie długi spacer bukowym lasem. Na koniec złapał nas deszcz, więc wieczór spędziliśmy w "domku". Zresztą niespecjalnie było co robić na miejscu, sklepiki wieczorem pozamykane, knajpki brak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz